Merynosy od podszewki, czyli ciąg dalszy historii o ekspansji. Nowa Zelandia! 0
18.jpg

Pamiętacie na czym skończyła się historia o tym, jak dające najwspanialszą na świecie wełnę merino owce zdobywały świat? To przypomnę.

Z dzisiejszej Syrii (Fenicjanie) do Afryki, następnie do Europy (tryb afrykański), gdzie prym wiodła Hiszpania, następnie Niemcy. Z Niemiec, a dokładniej z Saksonii, rozpoczął się eksport do Australii.Tu udało się nam wspólnymi siłami dotrzeć. Co dalej?

James Cook

Historia wełny merino nie była przędzona na jednym kołowrotku! Z Europy do Nowej Zelandii wiodły jeszcze inne nitki przędzy. Jedną z nich skręcał kapitan Cook. James Cook. Nazwisko zapewne znane, ale warto powtórzyć: wspaniały eksplorator, „zmienił wyobrażenie o zarysach lądów i mórz” (jak podaje Wikipedia), odkrył dotąd nieznane gatunki zwierząt, rozmawiał z tubylcami odkrywanych lądów, przepłynął cieśninę Torrresa, stwierdził możliwość zasiedlenia Australii! Pływająca po moarzach i oceanach przez 11 lat wybitność. I wiecie co? Zachciało mu się jeszcze powtórzyć wyczyn Noego. Tak, tego od Arki. Wiecie ile sztuk merynosów zabrał na Nową Zelandię, żeby tam rozpocząć ich hodowlę? Parę. Całe dwie sztuki! Spis jego stada wyglądał następująco: Tryków sztuk 1, maciorki sztuk 1. Czytelnicy Simple Wool są raczej inteligentni, więc nie muszę pisać, że inicjatywa zakończyła się fiaskiem. Peszek. Nie mnie maluczkiej się czepiać tak wspaniałego odkrywcy, ale proszę, niech mi ktoś wytłumaczy JAK on mógł wpaść na taki pomysł!? Czy to nie każe przypuszczać, że jego wielkie dokonania były skutkiem przypadku? Zasługą dobrej załogi? Czy może wręcz przeciwnie, słusznie zajmował się tym, co potrafił, zamiast hodowlą (odwrotnie do znanego nam z wcześniejszego artykułu nieszczęsnego Ludwika). Podsumowując: ta przędza była słaba i nić się zerwała. Chwytamy za drugą:

Samuel Marsden

Śmiem twierdzić, że to nazwisko już o wiele rzadziej obija się Wam o uszy, ale z racji tego, że wszyscy jesteśmy fanami wkładek antypotowych 100% merino Simple Wool, od dziś powinniśmy je kojarzyć. Tym bardziej, że ten człowiek posiadał wiele talentów i umiał łączyć wszystkie swoje pasje, czyli podróżowanie, hodowlę, handel i … misjonarstwo.

Tak, Marsden był pasterzem zarówno owiec, jak i ludzi. W zasadzie najpierw ludzi, potem owiec. Już tłumaczę, jak to się stało.

Już na studiach Marsden przyjął święcenia kapłańskie w kościele anglikańskim, a wkrótce został misjonarzem. Prowadził działalność misyjną w koloniach angielskich. Skutki jego duszpasterstwa były tak dobre, że został przedstawiony królowi Jerzemu III, który, tak się złożylo, był w posiadaniu owiec merino. Marsden w ramach podziękowania za sukcesy misyjne otrzymał ich pięć sztuk. I to już jest ilość, z którą można coś próbować. (panie kapitanie!) Jak w duszpasterstwie, tak i w hodowli owiec Marsden okazał się być dość biegły. Tych pięć podarowanych merynosów stało się podstawą wielkich stad australijskich, z których Marsden zapoczątkował również hodowlę na wyspach Nowej Zelandii. W celach (głównie) misyjnych odbył on siedem podróży do Nowej Zelandii. Co ciekawe to nie on był pierwszym misjonarzem na tych terenach! Najpierw wynajął statek, którym wysłał dwóch innych misjonarzy. Po ich szczęśliwym pobycie w końcu pojechał sam. Sprytnie. Strzeżonego Pan Bóg strzeże!

Wełna merino w datach

Gwoli ścisłości i dla tych, którzy lubią mieć fakty unieruchomione w czasie: 1814 - Merino trafiają z Australii do Nowej Zelandii. 1835 - już w tym roku Marsden eksportuje gotową wełnę z powrotem do Australii. Mówiłam nie w ciemię bity. Napewnoe można się nauczyć czegoś z jego życiorysu. Zainteresowanych zachęcam do zgłebienia tego i innych uszczypniętych zaledwie tematów.

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl